Kredki KALOUR zaskoczyły i zachwyciły mnie jednocześnie. Przede wszystikim – ilością 180 dostępnych kolorów w metalowym pudełku. Pod tym względem, jest to absolutny numer jeden na rynku. Po ilości barw, na oklaski zasługuje jakość samych kredek, która całkowicie zdeklasowała część popularnych marek dostępnych na naszym rynku z wyższej półki cenowej. To sprawia, że kredki KALOUR są aktualnie najlepszym wyborem dla początkujących artystów, nie tylko dlatego, że są świetne na pierwsze kroki z kolorem, ale również dlatego, że na pewno zostaną na dłużej. Czarny zestaw to świetnej jakoścki kredki, które w odczuciu są lekko suche ale jednocześnie aksamitne, bardzo przyjemne w prowadzeniu po kartce. Pozwalają na nakładanie wielu warstw oraz precyzyjną pracę nad szczegółami, co automatycznie przywodzi na myśl Polychromy – zachowują się bardzo podobnie i na pewno każdy miłośnik rysowania warstwami będzie usatysfakcjonowany. Zestaw czerwony to kredki miękkie o bardzo mocno nasyconym pigmencie, co sprawia, że prace nimi wykonane są niesamowicie intensywne, wyraziste, wręcz trójwymiarowe. Mają tendencję do łatwego blendowania kolorów, dzięki czemu przejścia gradientowe zyskują na idealnej gładkości, niczym te uzyskiwane za pomocą Prismacolorów. Pomimo miękkiego rdzenia, nie łamią się nawet przy intensywnym dociskaniu kredki do podłoża.